,,Hrabia Monte Christo" – moje przemyślenia o filmie

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić przemyśleniami o jednym z popularnych filmów. Powstał on na podstawie dzieła Aleksandra Dumasa, pod tym samym tytułem Hrabia Monte Christo. Film jest z 2002 roku. 

Ktoś może zapytać, o czym jest tu rozmyślać? Historia stara jak świat o niesłusznym skazaniu, ucieczce i zemście. Owszem są tam wspomniane elementy, ale nie tylko. Najpierw zapraszam do obejrzenia zwiastunu: Zwiastun filmu. Dlaczego? Ponieważ powstało wiele wersji tej historii i chce, abyście wiedzieli, o której mówię. 😉

Jeśli ktoś zna pierwowzór książkowy, to zauważy, że reżyser odszedł trochę od książki i przedstawił trochę zmienioną, ale swoją wersję tej historii. Bo historia młodego Edmunda, który pod wpływem donosu i zmowy trafia do ciężkiego więzienia, następnie po 13 latach z stamtąd ucieka i planuje zemstę dzięki zdobytemu majątkowi. Ma wiele odcieni. Pokazuje, co czai się w ludziach, którzy wydawali się nam bliscy. Co zazdrość i chęć zemsty może zrobić z człowiekiem? Czy Warto się mścić i czy zemsta ma sens? 

W filmie reżyser – Kevin Reynolds zwraca uwagę też na jeszcze jedną sprawę według mnie najważniejszą: Boga. Jak powiedział ksiądz Faria (miało to miejsce w rozmowie z Edmundem, gdy ten mówi, że nie wierzy w Boga): Nie szkodzi, On wierzy w ciebie! W pełni zgadzam się z tymi słowami. Wydaje mi się, że zamysłem reżysera było unaocznienie Boga. On chce naszego szczęścia i choć wiele osób od Niego ucieka to tak naprawdę nigdy od Niego nie uciekniemy. Świetnie obrazuje to fragment rozmowy między bohaterami, (jakimi nie powiem obejrzyjcie sami 😉):
 (…) Nie odtrącaj Jego dłoni. Nigdy, Przed Nim nie ucieknę?! Nie, jest wszędzie (…)
 Tylko, ktoś niech nie myśli, że jest to film w religijny, nie jest to film przygodowy/kostiumowy. 

Film według mnie pokazuje też inną ważną postać w naszym życiu – nauczyciela/mentora. Zwróćmy uwagę na postać głównego bohatera na początku, pobytu w więzieniu to młody skołowany człowiek, a jak się później dowiadujemy analfabeta, (co w tamtych czasach raczej nie było czymś dziwnym). Po śmierci księdza to oczytany, mówiący kilkoma językami, wykształcony w wielu dziedzinach człowiek. Nawet, można pokusić się o stwierdzenie, że ksiądz Faria stworzył go na nowo, za pomocą nauki i mądrego nauczania. Ten były żołnierz był świetnym pedagogiem i wsparciem dla Edmunda w czasie pobytu w więzieniu. Ale był też księdzem i uczył go, czym jest Bóg, choć ten nie chciał. Czasem jednak trzeba nauczyć, choćby uczeń był oporny. Gdybyśmy nie mieli mentorów/ opiekunów, czym byś my byli? Oni nam pomagają, wspierają i czuwają nad nami. To samo robi Bóg i to on powinien być naszym najważniejszym Nauczycielem. Bóg jest nierychliwy, ale sprawiedliwy i o tym właśnie mówi ostatnia scena w filmie. Niektórzy mogą to podpiąć również do zakończenia trzeciego tomu:

(…) póki Bóg nie raczy odsłonić przyszłości ludzkiej, cała ludzka mądrość będzie się mieścić w tych paru słowach: Czekać i nie tracić nadziei[1]!

Reżyser ukazując w wielu scenach jak ważny jest Bóg i, że bez Niego nic nie możemy zrobić ukazał to, co pisarz sam zawarł w swoim dziele. Ale nie jest to ukazane w sposób nachalny, czy patetyczny. Raczej w sposób nienachalny, wręcz subtelny.

Gorąco zachęcam do obejrzenia tego filmu. Ja oglądałam go już wielokrotnie i wiele razy jeszcze będę, bo choć można to podpiąć pod jeden z popularnych tytułów, to wyróżnia się przesłaniem. A tego coraz bardziej zaczyna brakować w wielu filmach. A szkoda. 

Dziękuję, że dobrnęliście do końca moich wypocin 😉 😀
Do zobaczenia wkrótce 😀


[1] Aleksander Dumas Hrabia Monte Christo, Państwowe Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa 1988, t. 3, s. 336.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Botanik Bistro

Legimi